Znowu zostałam wyrzucona jak zużyta zabawka. Kilka tygodni zabawy, rano całus na pożegnanie i cisza.

Problem jest ze mną czy z dzisiejszym społeczeństwem? Mam dość pozbywania się mnie jak śmiecia, bez słowa, po wspólnych nocach i rozmowach co dalej. Za szybko dałam to, czego chciał? Jestem zbyt nudna? 

Mam 25 lat, a czuję się jak dzieciak, który przywiązuje się do kogoś po otrzymaniu najmniejszego uczucia i zainteresowania. Ta sytuacja tak bardzo pokazała mi, w jak dużym stopniu nie potrafię być sama. I chyba nie chcę. Boję się tego.

Mam dość szukania i ciągłych porażek. Angażowania się, starania i ciągle bycia tą odstawianą.

Mam dość bycia tą jedną wśród szczęśliwych, która ciągle ma pecha.